No cóż... firanka "się robi"... bardzo powoli mi to idzie, zresztą teraz inne sprawy zaprzątają mi głowę...
Już spakowana, prawie gotowa do drogi... Nazbierały mi się trzy całkiem niemałe kartony dorobku, które muszę wysłać do Polski... Ciekawe ile za to zabulę? Będę trochę tęsknić za Irlandią, jednak nie jest powiedziane, że już tu nie wrócę.
W poniedziałek będę już popijać kawkę z siostrą w swoim polskim mieszkanku :) Zapowiadają po 30 stopni więc w końcu nacieszę się wiosną (w zasadzie to nawet latem!) bo tu jakoś tak buro. Było 2 tygodnie ładnej pogody w kwietniu i już koniec. zdaje się, że nawet jesienią nie było tak deszczowo i wietrznie. Na sam wyjazd jeszcze dorobiłam się chorego gardła :( Ale najważniejsze, że jadę do domu....
Pozdrawiam... następny post będzie już z Polski:)
Podziwam odwage:) 9 Ja po prawie 5ciu latach nie mam po co wracac do Pl). Zycze z calego serca powodzenia:)
OdpowiedzUsuńJa też nie wiem czy po 4 latach się do polskiego życie przyzwyczaję znów ale z pewnych względów jadę na dłuższy okres... nie wiem czy na zawsze :)
OdpowiedzUsuńJuż w domku:) Ale fajnie...
OdpowiedzUsuń